piątek, 14 maja 2010

Pod szczęśliwą 14-stką...

czyli zwykły dzień z życia Maliny...
Dzisiaj  przeżyłam jeden z tych niesamowitych dni- czułam się , jak w kinie ...
Raniuśko , skoro świt- pojechałam ubierać Kościół- jak to w kwiaciarni , różne zlecenia wpadają- nie powiem , żeby ot tak to poszło gładko...  nagłówkowałam się cały tydzień, żeby to wszystko zagrało w całość... Ale myślę, że Ksiądz został udobruchany i Kościół wygląda super. W trakcie upinania tych wszystkich kwiatów odbierałam sto tysięcy telefonów w różnych sprawach ,ale to pikuś. Wracamy do domu dzwoni moja Ciocia- jadę do Ciebie na herbatkę... z Krakowa... no to biegiem jakiegoś placka skołowałam- jadę- TRANSITEM - drugi raz w życiu - udało mi się dojechać szczęśliwie... Pijemy herbatkę z Ciocią, Maksa pani kazała odebrać z przedszkola , bo ma zapalenie spojówek, obiad odgrzewam i jeszcze ZUS- y do wypełniania - kolejne telefony z kwiaciarni- gonię, bo moje dziewczyny nie wyrabiają- dzwoni moja Siostra- "jedź mi do Mielca do banku- musi być dzisiaj"- jedzie mój M. Po godzinie dzwoni: wiesz ,że naszych dzieci pilnuje policja mielecka na rynku?.... myślałam ,że zawału dostanę.... Mój M. zabrał dzieci ze sobą i oczywiście Maks zasnął po drodze- zostawił go ze starszą córką w samochodzie i poszedł do banku- na pół godziny , bo tyle trwa wpłacenie pieniędzy na konto... W między czasie nad Mielcem rozszalała się potworna burza, szyby w aucie nie zamknięte- oczywiście elektryka w samochodzie, a auto zgaszone- burza wali , młody się obudził i w ryk... Przechodziła policja, " Czego dzieci same siedzicie bez opieki?" Ola nie wzięła z domu komórki, więc policjant zadzwonił do M. ze swojej... jakież musiało być zdziwienie M..... nawet nie chcę sobie tego wyobrażać...
Do domu dotarłam o 18-stej - skonana- leżę na kanapie, dzwoni Renia ; "Jak tam słomiana wdowa?"-
M. pojechał na zlot siatkarzy w Bieszczady. Opowiadam Reni , jaki dzień miałam rozrywkowy i stwierdziłyśmy zgodnie,że 14-stka wpisana w moje życie: 14 urodziła się moja Mama, 14 brałam ślub, 14 obchodzę imieniny, 14 urodziłam upragnionego syna - coś w tym jest.... magia liczb w naszej rodzinie nabiera mocy. Ciekawe, czy Wy też macie takie liczby?


P.S. A na koniec super dnia - ostatkiem sił poszłam wziąć prysznic - wchodzi do łazienki mój Synuś:" Mama a ty w tym śpisz?" - pokazuje na mój biustonosz.... " Nie"- odpowiadam- " W piżamie".... " A z tym pampersikiem dla dorosłych?" - pyta Synuś................ Aż się popłakałam ze śmiechu....

 Pozdrawiam i milusiego weekendu życzy "słomiana" Malina;)

3 komentarze:

Ludkasz pisze...

No dzień rzeczywiście bogaty we wrażenia;)
Dużo słonka:)
Ściskam:)

Ewik21 pisze...

Nie norrrmalnie wariactwo na a te dzieci bez opieki to norrrrmalnie kryminał hi hi .Na końcu popłakałam się ze śmiechu a łzy wytarłam w pampersika dla dorosłych ( na pewno to sprzedam hi hi )dzieciaki zwariowane po mamusi buziaczki

Koczes pisze...

hehehe, ja cię normalnie kocham:))))))pozdrawiam:)

LinkWithin

Blog Widget by LinkWithin