Pomalowałam , a jakże na biało,
największe pomieszczenie w domu.
niektórzy mówili nawet ,że jestem Robocop- dałam radę sama!!!
24 puszki farby akrylowej do drewna i metalu, czepek pływacki i maska ochronna na twarzy-
musiałam wyglądać verry sexy...
M. uciekł w Bieszczady na samo wspomnienie o malowaniu-" JA MAM URLOP! "-
to jego hasło na ostatnie dwa tygodnie wakacji...
Malowałam trzy razy- mam lekki wstręt do tej świszczącej maszyny, że o puszkach z farbą nie wspomnę...
Co prawda jeszcze mam do wymiany lampy i drzwi do garderoby jeszcze maluję,ale już coś widać-
jest cudnie.
"jak w szpitalu..." tak twierdzi M.- "to ja przyjmuję na ginekologię a Ty na zakaźny" - mi mówi M. -
"bo Ty jesteś jak zaraza , co bielactwo rozdaje"...
Kochany Mąż - zawsze można na wsparcie liczyć:)
I żeby nie być gołosłowną to proszę "mój szpital":
Wyjście na taras
Lampy do wymiany - tylko te paczki z allegro jakoś tak długo idą....
Parapety , kontakty, karnisze i kaloryfery też na biało , a co , jak szaleć to szaleć...
przynajmniej mniej rzeczy do wymiany:)
A na koniec trochę reklamy dla Pana, którego uwielbiam słuchać od zawsze:
" ...Bo sny są po to by je śnić i gonić z całych sił
Nim zamienią się w dym..."
Jeden z moich właśnie się spełnił i dumna jestem ,że dałam sobie radę bez ekipy remontowej-
będę mieć za to jeszcze nowa garderobę...
A płytę polecam gorąco- można się wyłączyć z tej gonitwy nie wiadomo za czym....
Pozdrawiam słonecznie z tej pięknej jesieni
( to może tego listopada już w tym roku nie będzie?... -raz na rok wystarczy- był w lipcu)
xoxo Malina
2 komentarze:
piękne te szpitalne sale, ja jakoś tez tak mam, i tez słyszę wciąż ze u mnie jak w szpitalu, a gdzie tam, nie znają się, zazdroszczą i tyle!
Pięknie.
Pięknie jest u Ciebie:)
A listopadom mówimy stanowcze NIE;)
pozdrawiam:)
Prześlij komentarz