W naszej rodzinie tradycją było ciasto prababci wypieku mojej Mamy.
Nikt inny w caluśkiej rodzinie nie potrafił tego zrobić
PRZEKŁADANIEC:

Nie jedliśmy tego cuda od 14-stu lat...
Nikt nie odważył się zrobić tego baaaaaardzo pracochłonnego ciasta...
W tym roku zaparłam się i proszę - jest!
Dokładnie ten sam smak jak z dzieciństwa:
ciasto drożdżowe przekładane makiem , orzechami, dżemami z bakaliami
i warstwą gruszek w syropie...
Jedyne dwa dni roboty i lekki stan przedzawałowy
- w moim słabym ostatnio organizmie-
Ale jestem z siebie dumna, jak paw...
Upiekłam dwie wielkie blachy,
obdarowani zostali wszyscy w koło
i po placku...
A moja Mama przechowywała go przez dwa tygodnie
i wydzielała każdemu po odrobince...
a tu szast- prast, placek pochłonięty...
Ciekawe , jakie cuda Wy pieczecie? Chyba nie trwa to tak długo?
A oprócz ciasta jedliśmy cudny tort, który dostałam od przyjaciółki:

To jeszcze prezent z moich urodzin

Zegareczek nowy dostałam od Siostry i pierścionek od Męża-
zaszaleli na całego...
i jemiołę dostałam od jednego dobrego człowieka- wisi w kuchni:
"Niech kwitnie miłość w naszym domku"

Reszta prezentów innym razem
Buziaki posyłam