wtorek, 29 czerwca 2010

Zmęczyłam ten tron...

     Miałam go dwa miesiące w domu, zawadzał w spiżarni ,
    ale kompletnie brakowało czasu , żeby go skończyć...
I dzisiaj w końcu jest gotowy:
W między czasie było stado notesów dla wychowawców moich córek,
kartki z podziękowaniami i oprawianie  futerałów na długopisy, 
ale cóż aparat się rozładował ,a prezenty trzeba było wręczyć... przepadło...
Mam tylko jedną , skromną kartelusię na wyjątkowe święto:
Oczywiście , że w pudełku....
Scrapowanie poszło w las- nie mam czasu , ani ochoty...
Mam pilniejsze roboty...  ogródkowo- garażowe...psoty!
Pozdrawiam Tych ,co tu jeszcze czasem zaglądają:)
xoxo Malina

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Happy Birthday Max!!!

Zaczęło się o 4 rano- bóle wiadomo co znaczące, baz odwołania...
Mój M.w Zakopanem na wycieczce z uczniami, Tato na kolejnej chemii-bo ma białaczkę ,
obydwa auta u mechanika, 
szwagierce duże auto też padło ...
 spakowałam resztę dzieci do babci , spakowałam koszulę do porodu, o wodzie już zapomniałam...
o 7.oo bóle co 10 minut- dzwonię do szpitala- która położna ma dyżur?
Są wszystkie trzy najlepsze na Świecie!!!
Po 15 minutach przyjechała szwagierka... kabrioletem- dwu osobowym...
Dzieci  prawie w bagażniku... wracam się ,bo zapomniałam ,że pies musi coś jeść do wieczora... skurcze mam takie, że ledwo idę- ale cały czas wydaje mi się ,że mam jeszcze dużo czasu ...
 zawozimy dziewczynki do teściowej- stajemy na środku dwóch rond,
bo mam wrażenie że mnie rozerwie...
moja teściowa bla ... bla przy samochodzie... Basiu jedźmy!!! - poganiam szwagierkę...
Pod szpitalem kolejny skurcz, zablokowałyśmy wjazd dla karetek...
 wpadam na izbę przyjęć- pani każe wypełniać milion papierków: 
"To niech Pani sobie pisze, a ja idę na górę .."
 Szwagierka zostaje wypełniać te papierzyska i idzie mi kupić wodę
 ja pędzę na górę- moje ukochane położne witają mnie z otwartymi ramionami-
w końcu  może urodzę po 10 podejściach od marca... 
bo mój syn chciał mnie opuścić kiedy ważył niecały kilogram i ciągle go jakoś powstrzymywali...
 no to już 8.30:
-" Masz tego swojego Synusia!!!"
 dzwonię do M. : "Masz Syna!"
"Przecież mieliśmy rodzić jutro..." Mówi M. 
"No, to trzeba było się z synem umawiać...."
I pomyśleć,że już 5 lat ma to maleństwo....
WSZYSTKIEGO CO NAJSŁODSZE KOCHANY SYNUSIU!

wtorek, 1 czerwca 2010

Jakoś tak pod górkę....

Kartka na wczoraj , bo trzeba jeszcze liczyć na łaskawość poczty, żeby dotarła na czas:
Najpierw przy drukowaniu zablokowałam drukarkę...
Potem zepsuła mi się maszyna do szycia- szycie w linii prostej jest niewykonalne....
A na koniec.. - czego nie mogę przeżyć- rozleciał mi się dziurkacz... Marthy S. mój jedyny, upragniony, wyczekany....
Rzucam wszystko idę stąd- mam dość!
A poza pracownią krzesełko odnawiam- nie moje, a szkoda:
Jak będzie gotowe , to Wam pokażę
I na poprawę nastroju zakwitła moja piękność:
PAZDRAWLIAJU WAS!
...XOXO  smutna Malina...

LinkWithin

Blog Widget by LinkWithin