Pierwsze koty za płoty...
Myślę, że jeszcze co nieco tutaj dodam, ale na razie musiałam gonić z Mężem do lasu,
bo "coś za coś "mi mówił..... ale o tym jutro ,bo fotek nie mam...
A teraz troszkę fotek mojego pierwszego LO:
A ramkę mam ze strychu, troszkę pomalowałam ...na biało... oczywiście...
Wczoraj w klamociarni wyszperałam abażur do lampki nocnej-
oczywiście od wczoraj ględzę, że mi taką lampkę na drewnianym stojaku trzeba...
Dzisiaj mój Najlmilejszy przytargał dla mnie stojak,
oczywiście trzeba go oczyścić, pomalować i kabel podłączyć, ale to już pikuś
No i coś za coś -musiałam lecieć z Nim do lasu ,
bo mój M. ma obsesję zbierania grzybów -
ja tego nie rozumiem , ale jak nie grzyby, to ryby...
no cóż na ryby raczej mnie nie wyciągnie...
No i coś za coś -musiałam lecieć z Nim do lasu ,
bo mój M. ma obsesję zbierania grzybów -
ja tego nie rozumiem , ale jak nie grzyby, to ryby...
no cóż na ryby raczej mnie nie wyciągnie...
Pozdrawiam serdecznie
xoxo Malina
6 komentarzy:
oooo to niemożliwe !! jestem w szokuuu piękny Losik prosze o więcej mam nadzieję że grzybobranie udane????
Cudeńka tworzysz! Serdecznie pozdrawiam :)
Grzyby nie mieściły się w koszyku.....Jeszcze nie skończyłam ich suszyć........
Już pisałam na Polkach... scrap piękny i delikatny, na wskroś romantyczny! Cieszę się, że podjęłaś wyzwanie:)Poradziłaś sobie naprawdę super! Pozdrawiam:)
chętnie przygarnę hi hi **
Prześlij komentarz